Poszukiwania w Internecie, sklepach, second handach, itp itd nie dały rezultatu. Dopiero dokładne przerzucenie zawartości kilku paryskich second handów i vintage shopów zaowocowało zakupem czapy, na którą choruję już od dawna. Skojarzenia bywają różne, nazywając osoby z którymi się kojarzy po imieniu - kapitan, żołnierz, harley'owiec, dziwka. Zakupiony egzemplarz nie jest moim wymarzonym modelem, ponieważ najlepsza z wielu występujących fasonów (a której wciąż szukam!) byłaby czarna, z plastikowym daszkiem ze sznurami lub łańcuchem, podobna do któregoś z egzemplarzy poniżej. Mogłaby pochodzić od starego harleyowca, z szafy wujka, dziadka, pradziadka, z sex shopu czy też innych przyjemnych miejsc - byleby była dobrej jakości i nie spadała z głowy.
Body w paski otrzymałam w prezencie od Podszewki, zanim sieciówki zalała fala pasków. Wspominałam już jakiś czas temu, jakim genialnym wynalazkiem jest body, prawda? :)
Wracając do tematu czapy, znalazłam ją w vintage shopie nieopodal placu Pigalle. Może więcej przeżyć, niż podczas biegania po sklepach, przyniósłby mi szybki wyskok na peep show, burleskę czy występ pań w Moulin Rouge, aczkolwiek ceny tych rozrywek nie należały do tak atrakcyjnych, jak owe Panie;) Musiałam więc zadowolić się nowym nabytkiem i liczyć na to, iż kiedyś w końcu znajdę swój egzemplarz.
foto: Guillame (1st)
Kacha (2nd, 3rd)
Kacha (2nd, 3rd)
Armaada- reszta
Nie mam żadnych wątpliwości nt. skąd czerpano inspiracje podczas tworzenia paryskiego kalendarza Vogue na ten rok :)
czapka - vintage shop
body - gift
okulary - C&A