To już ostatni dzień Mercedes Benz Fashion Week Mexico. Dziś dwie kolekcje, całkowicie różne. Pierwsza z nich sięga do korzeni i przenosi meksykańską sztukę ludową na wybieg, druga elektryzuje nowoczesnością w wydaniu black&white.
Pokaz Lidii Lavin w ostatni dzień MBFW rozpoczął się
nietypowo –przed zajęciem miejsc widzowie mogli przyjrzeć się kobietom, które
siedziały po środku wybiegu i ręcznie wyszywały tkaniny. Kilka minut później
krótki film przybliżył nam ich codzienną pracę- rdzenne kobiety wspólnoty Hueyapan Nahua Puebla tkały, haftowały i
przygotowywały tkaniny do kolekcji. Ta, inspirowana była ziemią, kobietą i
płodnością, tym, co je łączy i co nam dają.
Kolekcję utrzymano w stylu boho-chic łączac tradycyjny ubiór
ludowy z nowoczesnym połączeniem materiałów, kolorów oraz akcesoriów. Pojawiły
się zarówno stonowane barwy Ziemi (kość słoniowa, miedziany, biały, czarny) jak
i modne zestawienia pomarańczowego, czerwieni, fioletu czy różu. Elegancja i
design precyzyjnie wykonanych szczegółów to mocny punkt kolekcji.
Ogrom pracy rdzennych kobiet zaakcentowano ponownie na końcu pokazu niespodziewanie zapraszając je na wybieg. Te sprawiały wrażenie lekko zawstydzonych, ale i szczęśliwych. Mówiły,
że czują wieki zaszczyt, entuzjazm i szczęście widząc wynik ich cennej pracy na
wybiegu. Pozazdrościć cierpliwości i umiejętności manualnych.
Kolekcja zatytułowana „Utopia, No Lugar” Julii i Renaty zamknęła
meksykański tydzień mody. Sylwetki w bardzo minimalistycznych, geometrycznych
cięciach ograniczono jedynie do dwóch kolorów- czerni i bieli. Charakteru
kolekcji nadały świetne kapelusze i buty na platformie (lansowane na wielu
pokazach nie tylko Meksyku, ale i Nowym Jorku czy Paryżu). Asymetryczne, over size’owe i proste – kolekcji opisanych tymi przymiotnikami jest sporo, ale ta podoba mi się szczególnie:)
Tutaj z inną blogerką
all pics - me
next post: fashion people, Mercedes-Benz Fashion Week Mexico