Szukaj na tym blogu

23.08.2010

Zastanawiam się, gdzie pogubiłam kolory. Ponownie jedyne akcenty kolorystyczne, jakie rzucają się w oczy to czerwone usta i kolczyk. W sobotę spytano mnie, czy nie idę na pogrzeb.. Swój? Nie. Na moim pogrzebie ubiór będzie zupełnie nieistotny, a to z racji tego, iż chcę być skremowana. Akurat niczego nie jestem pewna, jak tego. Oj. Zawiało chłodem, może zmieńmy temat i nacieszmy się ostatnimi dniami lata.. :)
Wariacje z koszulami trwają. Tę lubię nosić luźno (nie "pakuję" jej w spodnie), ponieważ jest niesamowicie zwiewna, dlaczego więc nie dać jej popowiewać:) Połączyłam ją z mocniejszym akcentem spodni, aby całość nie była zbyt romantyczna, a już na pewno nie tak romantyczna, jak idea przypinania kłódek. O co chodzi? Na moście gdzie robione były zdjęcia, zakochani przypinają kłódki z wygrawerowanymi imionami, a kluczyk wyrzucają do rzeki, na znak wiecznej miłości.... ;-)))
Tiaa, prawie jak na Titanicu, tylko czystość wody coś nie ta... :)



Free Image Hosting at www.ImageShack.us



Free Image Hosting at www.ImageShack.us


Free Image Hosting at www.ImageShack.us



Free Image Hosting at www.ImageShack.us

Free Image Hosting at www.ImageShack.us



Free Image Hosting at www.ImageShack.us


fot: Marek Makowski


koszula - sh
gorset - esotiq
spodnie - zara
naszyjnik (odwrócony tyłem do przodu) - kappahl
bransoletki - kappahl

P.S. 2 Podtrzymajmy klimat pogrzebów, titaniców, czarnych ubrań, a co!;>
The Loveliers, bez happy endu:)))

14.08.2010

Po udanym urlopie wracam do blogowania:) Na wstępie więc przyjemny, wakacyjny outfit, jak widać - pełnia letnich barw. Jedynie paznokcie i szminka zwiastują zbliżającą się jesień (nie znoszę jej, chciałabym w tym czasie przenieść się na inną szerokość geograficzną).
Wybawiłam się na Castle Party, gdzie imprezujemy w każdym kolorze, pod warunkiem, że jest to czarny, zupełnie więc jak z samochodami forda. Co jak co (może nie w wydaniu wiktoriańskim), ale czarny bardzo lubię*. Tak jak wspominała obecna także na festiwalu Vintagegirl, hasłem tegorocznego Castle Party (prócz innych nie nadających się do upublicznienia) było "nie chce mi się". Skutkuje to tym, iż ja również nie mam zdjęć z CP, nie mniej jednak festiwal zaliczam do udanych, a koleżankę po fachu pozdrawiam równie gorąco:)
Tak samo, jak czarny, uwielbiam marynarki, dlatego też, (jak zwykle zresztą) podoba mi się resorcik na 2011 r. od Alexandra McQueena: mistrzowsko skrojone, idealnie leżące marynarki, spodnie z wysokim stanem i niebanalne fasony. Szpilki też milusie, jedynie nie na nasze chodniki i portfele. Kolaż został zrobiony własnoręcznie- wiem, jest prosty i niezbyt wyszukany, ale taki miał być, by nie przyćmić tego, co naprawdę chciałam pokazać. Poza tym miałam wenę twórczą (generalnie lubię robić tego typu rzeczy), no więc stało się.

*Czarny przyciąga słońce, co tłumaczyłoby upał na Castle Party... ;-)


















fot: Marek Makowski

sukienka - sh
spódniczka - sh
rajstopy - calzedonia
zakolanówki - raj stopy
torba - reserved
pasek - kapphal
bransoletki - kapphal
pierścionek - reserved