Szukaj na tym blogu

29.11.2009

Właśnie pożegnałam się z moją skórzaną kurtką, która w sobotę została skradziona w jednym z klubów. Jak to zazwyczaj ma miejsce, zaczynam doceniać ją dopiero po stracie. Too bad.
Kurtka zdążyła się jeszcze załapać na kilka szybkich ujęć podczas ostatniej edycji Babiego Targu. Liczba odwiedzających, jak i osób wymieniających/sprzedających ubrania z edycji na edycję wykazuje dość spore tendencje wzrostowe. Bardzo mnie to cieszy i jednocześnie zachęca do przybywania na kolejne edycje :)
Za sprawą rudawych traperów, w ostatnim czasie bardzo polubiłam sznurowane buty. Mam nadzieję, że wpadną w moje ręce jeszcze inne, ciekawe egzemplarze na miarę tej pary.
Chciałam pierwszy raz na tzw. forum podziękować za ciekawe opinie i komentarze, wezmę także pod uwagę sugestie dotyczące częstszego pisania postów:) By być na bieżąco, polecam także obserwację bloga (przycisk po prawej ;).


 
foto: podszewka


kurtka - Only
sukienka - sh
sukienka - Zara
torba - reserved
buty - Deichmann
naszyjnik - DIY


UPDATE: Czy widzieliście okładkę listopadowego ELLE (uk)? :)

Uwielbiam tę CZAPKĘ!





21.11.2009

Była, jest i będzie zawsze in. Bardziej lub mniej, ale zawsze. Na czym polega fenomen skóry? Połysk, mat, gładkość, podkreślanie kształtów, czy wręcz przeciwnie- możliwość ukrycia się w jej różnych formach? A może po prostu wyjątkowy wygląd jakiego nie daje żaden inny materiał? Skóra wygrywa- również i w moim rankingu. W czym tak dobrze wyglądałby George, jak nie w skórze?:) Z tysiąca fasonów skórzanych ubrań, które mi się niezmiernie podobają, szczególnie upodobałam sobie te spodnie (Gareth Pugh) i ten kombinezon (fenomenalny, jednakże gdzie by tu w nim wyjść?).
Fenomenalne są także ceny skórzanych ubrań (markowy płaszcz kosztuje zapewne mniej więcej tyle, ile wynosi średnie miesięczne wynagrodzenie w Polsce) ... Pamiętajmy jednak, skóra to nie wiskoza;) Całe szczęście, że  można  poratować się eko-skórą - fasony są naprawdę ciekawe i jest w czym wybierać.



 


płaszcz - Morgan
spodnie - Zara
bluzka - H&M
okulary - net
naszyjnik - DIY
buty -NEXT/ sh
branzoleta - Galeria Centrum
branzoletka - łańcuch - C&A

17.11.2009

Ponowne, gromkie brawa dla uzdolnionej młodzieży, która jeszcze nie raz pokaże, na co ją stać w kolejnych edycjach modowej samowolki. Fashion in charge, bo to o tym wydarzeniu mowa, wnosi wiele niezobowiązujących, przyjemnych dla oka stylizacji. Po pierwszej edycji mam już kilka „wisienek na torcie”, które zostaną umieszczone w następnym poście (po - miejmy nadzieję- wyłudzeniu zdjęć:)
Body language – wybaczcie to luźne skojarzenie, ale to właśnie pierwsze przychodzi mi na myśl, gdy widzę body - genialny w swej prostocie kawałek materiału zapinany w kroku znów wrócił do łask. Codzienne żarliwie modlę się, aby choć część dziewcząt z wystającymi, gołymi plecami i (niestety) brzuchami doceniło zalety body, chociażby ze zdrowotnego punktu widzenia... I w tym momencie całe moje przesłanie o pragmatycznym wymiarze body legło w gruzach, gdyż to, które mam na sobie jest w wydaniu koronkowym, co sprawia, że mniej chroni przed zimnem :)
Jednakże zimno nie było, a body miało nie tylko zakrywać to co trzeba, ale po prostu dobrze się nosić.



foto (podczas FinCH): kapka


body - vintage
bluzka - mango

marynarka - next
spódniczka - sh
kozaki - bata
torba - vintage

11.11.2009

„Kolejne zdobyte już obiekty pożądania w zaprezentuję w następnym poście..”. Słowo się rzekło, oto i jest następny post, a w nim kolejna mała zdobycz, która strasznie cieszy.. Skórzana czapa pilotka, obcisła z długimi klapami zakrywającymi uszy.. Jako wieloletni antagonista noszenia jakichkolwiek czapek („przyklapujących włosy”), odkrycie czapki, którą z chęcią zakładam jest przełomem. Mam już nawet 3 ulubione (w kwestii czapek, jak dla mnie to już prawdziwe szaleństwo). Pomysł do zakupu pilotki pojawił się po zobaczeniu jesiennej kolekcji Hermès, której motywem przewodnim jest strój pilota (ohh i ahhh).
Swoją pilotkę kupiłam w Internecie. I nie jest to byle jaka pilotka- to pilotka hardcorowca :) – miał ją otrzymać pewien mężczyzna, aby służyła mu do jazdy motorem. Niestety jego głowa okazała się zbyt duża, trafiła więc na aukcję i tak stała się moją własnością. Do czapy ubrałam rękawiczki za łokieć z materiału imitującego skórę węża (kategoria: zabawki z nocnej szafki;).
Polecam!


foto: kasia

czapka - net
torba - reserved (kupiona na Babim Targu)
szal - sh
rękawiczki - net
botki - zara

3.11.2009

To co ujrzałam dziś wieczorem, nie może pozostać bez komentarza. Najnowsza jesienno-zimowa kolekcja Alexandra McQueena sprawiła, że zaniemówiłam. Odnoszę wrażenie, że prócz wyniesienia na piedestale nieśmiertelnej już pepity, posunął się on już do totalnej wariacji na jej temat! Mało tego, ukazuje także, że wybiegi już dawno stały się miejscem, gdzie nie tylko piękno ma swoje miejsce. Piękno, które jak wiadomo jest pojęciem względnym, posiada jednak ogólne, najczęściej przypisywane cechy np. symetria, proporcja, ład, lub ogólnie rzecz ujmując można je nazwać swoistą przyjemnością wzrokową. Jak możliwe zatem, że na wybiegach idealne, symetryczne, po prostu piękne modelki zostają oszpecone do granic możliwości? Zapewne większość z nich chciałyby wyglądać pięknie, ale już od dawna wiadomo, że brzydota potrafi fascynować bardziej niż piękno, wywoływać trwalsze i silniejsze emocje. Jak dać się zapamiętać, wśród tak wielu wybornych projektantów i kolekcji? Zastanowiłam się właśnie, ile tak naprawdę pięknych ubrań z pokazów zapamiętałam z czasopism, Internetu i z jakimi szczegółami? Czy zapadną mi w pamięć tak mocno, jak wygląd modelek, który ukazuje, że jednak to brzydota nie liczy się z ograniczeniami, z możliwościami, z niczym? Gdzie i czy w ogóle są jakieś granice - konwencji, obyczaju? Ile można pokazać?




Nie przypadkowo, moim zdaniem w wyglądzie modelek tego pokazu, wyszukałam dwa szczególne atrybuty… Pierwszy: charakterystyczne usta Amandy Lepore. Dla niektórych jest ucieleśnieniem brzydoty, dla innych jest ikoną pełną seksapilu. Amanda była kiedyś mężczyzną, obecnie jest ikoną transseksualistów, modelką, performerką. Jej z pewnością charakterystyczna, plastyczna/plastikowa twarz nie pozostawia nikogo obojętnym, stała się muzą jednego ze słynniejszych fotografów na świecie, Davida LaChapelle, reklamuje multum rzeczy, występuje nawet w teledyskach Tigi :). Dochodzę więc do paradoksu, że siła brzydoty jest niepoznana/poznana:)
Drugim atrybutem modelek z pokazu są charakterystyczne nakrycia głowy. To skojarzenie, nie wiem jak wam, ale mnie kojarzy się jednoznacznie z nakryciami głowy innej znanej postaci. I tu, z całym szacunkiem, nie mam na myśli Pani Hanki Bielickiej, ale fenomenalną Grace Jones . Modelka, piosenkarka, aktorka, ikona ikon, żywa legenda, prawie, że dziewczyna Bonda i Bóg wie kto jeszcze, z chęcią zakłada na siebie, wydawać by się mogło niestworzone, odważne konstrukcje. Naprawdę gratuluję wyobraźni, kto widział ją chociaż raz w akcji, wie o co chodzi. Najistotniejsze jest to, że jej charakterystyczna twarz z ostrymi rysami oraz idealne, zdyscyplinowane ciało zapracowało sobie na miano tak pięknego, że teraz może robić z nim co chce, jak chce i kiedy chce. Może je oszpecać, udziwniać strojami, makijażem, czymkolwiek pozostając piękną właśnie w tych metamorfozach. Genialne.

Po tej dość obszernej refleksji na temat pokazu kolekcji Alexandra McQueena, mój płaszcz w chanelską pepitę przedstawiam w stonowanej formie, tak dla wyrównania;)

 
 

płaszcz - zoe
sweter - h&m
spodnie - louis vuitton jeans/ sh