Szukaj na tym blogu

29.12.2009

2 miesiące temu w poście Skirt! u dołu zdjęcia nieśmiale przebijały się rajstopy w czarno-białe, pionowe pasy. Teraz, co prawda dwa miesiące później, ale tak jak obiecałam, wykorzystuję je w nowym poście. Grzechem byłoby zakrywać je aż do samych kolan, dlatego noszę je do krótszych spódnic, tutaj akurat w zestawieniu z czarną spódnicą z wysokim stanem. Przy okazji czarno-białych rajstop wspomnę o świetnej sesji, która zrobiła na mnie niemałe wrażenie, szczególnie w kontekście [chyba] najbardziej oczekiwanej premiery przyszłego roku. I tym oto sposobem rajstopy miały swoje 5 minut.
Marynarka Yves Saint Laurent, to moja mała ulubienica z sh. Została ona zakupiona w czasach, kiedy fuksja nazywana była 'wściekłym różem', a ubranie marynarki czy też innej rzeczy całej w tak zdecydowanym odcieniu różu, szczególnie w nieodpowiednim zestawieniu, niebezpiecznie zbliżało się do taniego kiczu i kojarzyło  się z jego najcięższym wydaniem. Niewątpliwie także zachowawczość w doborze koloru ubiorów Polaków tłumaczy fakt, dlaczego wisiała jeszcze na wieszaku i nikt jej przede mną nie kupił :-))) Obecnie pod tym względem jest już znacznie lepiej, co widać gołym okiem na ulicach. Ja z kolei nie kryję odrobiny swojej zachowawczości, która wciąż we mnie pozostała, ponieważ w kwestii kolorów zrobiłam bardzo duże postępy, ale wciąż jestem fanką klasycznych popieli, czerni, bieli (dlatego podoba mi się większość dość stonowanej kolekcji -> YSL RTW spring-summer 2010). Oczywiście to co mam na sobie jest wypadkową  nastroju, pogody, okazji i tego co mam w szafie (a czego akurat nie trzeba koniecznie prasować ;).
Uwielbiam tę marynarkę za przemiły materiał, prosty krój i za ten 'wściekły róż'. Oczywiście, 'fuksja' brzmi bardziej medialnie, a znajomość tego słowa w tym sezonie oznacza, iż mniej lub bardziej orientujemy się w trendach, aczkolwiek dobór słów nie ma tutaj żadnego znaczenia, gdyż marynarka ma pewnie z 10 lat, ale najwidoczniej jest ponadczasowa.


 

marynarka - Yves Saint Laurent /sh
spódnica - sh
bluzka - Barbarossa
rajstopy - restyle.pl 
łańcuch - Galeria Centrum
pierścionek - C&A
zegarek - timex



26.12.2009

Marynarka swojego mężczyzny? Czemu nie. Kapelusz ojca? Może być. Okulary brata? Super.
Wszystko fajnie-pięknie, aczkolwiek gdy nie ma od kogo pożyczać męskiej garderoby, rezultaty kupowania ubrań w działach dla płci brzydkiej tylko dlatego, że od jakiegoś czasu zaczęło to być modne,  niejednokrotnie kończą się przerostem formy nad treścią. Niewolnice mody muszą mieć ciężkie życie:)
Pojawienie się w mojej szafie męskich spodni nie miało nic wspólnego z powyżej opisanym przypadkiem. Przypuszczam też, że ominęłabym dział męski, gdyby nie znajomy, z którym byłam. Niebieskie spodnie miały być jego łupem, aczkolwiek po przymiarce stwierdził, że nie wygląda w nich za dobrze, po czym powiedział zupełnie ad hoc, żebym je przymierzyła.
Przymierzone, obejrzane, kupione:) Przyznam szczerze, że miałam chwilowe opory przed ich zakupem, ale wątpliwości szybko zniknęły, spodnie ochrzciłam jako unisex i ostatecznie stwierdziłam iż będą nosić się znakomicie. I tak też się dzieje.
Bluzka, którą mam na sobie jest radosnym dziełem mojego autorstwa. Wena twórcza pojawiła się przypadkowo w sklepie bershka, gdzie na manekinie ujrzałam najnormalniejszą w świecie bawełnę, ale z doszytymi gdzieniegdzie cienkimi łańcuszkami. Bluzek tego typu mam wiele, łańcuszki z odzysku również się znalazły, a same doszycie ich było dla mnie wyśmienitym relaksem, dlatego całość przedsięwzięcia i jego rezultat oceniam in plus:)






Powyżej, prócz mnie [w przedmiotowych spodniach], na zdjęciu pojawia się także Bartek, chłopak, który niczym fale roentgen'a przenika przez zawartość męskich szaf, demaskując ulubione, a niekoniecznie trafione [modowe] przyzwyczajenia polskich osobników płci męskiej:) Refleksje Bartka w tym temacie do poczytania w najnowszym Dilemmas Magazine - polecam.

A skoro już mowa o magazynach, jest mi niezmiernie miło przekazać, iż na łamach najświeższego numeru DJ MAGAZINE w rubryce Lifestyle, pojawiła się wzmianka m.in. o ARMAADZIE :) Jest to o tyle świetne, iż jest to pierwsza tego typu publikacja na temat bloga. Cieszy mnie także fakt, iż pojawiła się ona w magazynie, który nie jest stricte modowy, co daje możliwość dotarcia i zainteresowania osób, które wcześniej nie śledziły tego typu blogów. Yeah!





Świąteczny blichtr jeszcze nie opadł, a zbliża się czas wyprzedaży, tak więc aby uniknąć wysłuchania po raz 986324565 świątecznej Mariah Carey, podczas szału wyprzedaży polecam stopery do uszu i wyluzowane podejście do tematu:)

spodnie - bershka men
bluzka - DIY
szelki - sh
branzoleta - galeria centrum

zdjęcie z Bartkiem [foto- ola]:
spodnie - bershka men
bluzka - zara
torba - adidas oryginal
branzoletki - h&m

19.12.2009

Wspaniała tendencja ma  miejsce w mojej szafie. Odkrywam stare rzeczy na nowo, a ich nowe wcielenia są zupełnie inne, niż pierwotne. Można by więc zaryzykować stwierdzenie, iż absolutnie nie należy pozbywać się ubrań. Nawet tych, którym nie dajemy już żadnych szans. Przy  obecnej ilości ubrań i ich stale rosnącej ilości, ta teoria to przysłowiowe kopanie leżącego, a raczej stojącej (jeszcze) szafy. Przydałaby się garderoba z prawdziwego zdarzenia.
Drugą szansę dostał ode mnie błyszczący kardigan. Zestawienie go ze spódnicą z wysokim stanem nadało mu zupełnie nowy charakter. Prócz cekinów, kardigan miał jeszcze błyszczące liście, które były odzwierciedleniem szalonej wizji jego autora. Wizja ta była tak przeokropna, że liście, niczym na jesień, wylądowały w koszu :)
Przez kilka ostatnich tygodni przejrzałam kilkadziesiąt aukcji internetowych, sklepów z antykami, schowków i skrzynek, aby zdobyć stary klucz. Na zdjęciu, którego niestety nigdzie nie zapisałam, u pewnej kobiety widziałam klucz, który miała zawieszony krótko na szyi. Zapragnęłam podobnego. Swojego ideału nie udało mi się zdobyć, ale odszukałam inny, który co prawda nie wygląda na stary, ale chwilowo zaspokaja moje żądze w tym temacie. Oczywiście, poszukiwania będą trwały dalej... :)


 
 


kardigan - sh
spódnica - sh
naszyjnik - DIY
branzoletki - h&m

15.12.2009

Jakże trafne wydaje się być określenie 'mc hammer pants', wypowiedziane przez bezlitosnego modowego krytyka ;) o podobnych do tego egzemplarza spodniach (celine - wiosna 2010).  Kupiłam  je dawno, dawno temu pod wpływem tzw. impulsu- czytaj: kup- może założysz. Stwierdzam jednak, że właśnie nadszedł ich czas, tak jak to miało do tej pory miejsce z wieloma innymi egzemplarzami, zakupionymi w ten sam sposób. Podobnie rzecz się miała z wąskimi spodniami (później nazwane rurkami), bluzką z uniesionymi ramionami (strong shoulders), czy też marynarką w ostrym kolorze fuksji. Nie zdarza się to nader często, ale bywa, iż wyciągam z szafy ubrania, które mam od dawna, a stały się modne:) Wyprzedzam trendy? Być może, ale raczej nieświadomie:)
Z kolekcji mc hammer pants posiadam jeszcze identyczny egzemplarz, jak ta pani. Czekają na swój debiut, aż zestawię je z czymś, z zadowalającym rezultatem. Do kolekcji całkiem nowy i ciepły nabytek- czapka, która kształtem kojarzy mi się z toczkiem. W przeprowadzonej sondzie* 5 na 5 pytanych osób odpowiedziało za pozostawieniem pompona (zastanawiałam się, czy nie byłoby lepiej bez). Coś w tym pomponie zatem musi być;). Trencz natomiast jest zdobyczą z ostatniej edycji Babiego Targu- czekam na kolejną edycję i kolejne nieodkryte skarby.

* ;)

 

foto: podszewka

płaszcz- Babi Targ
spodnie- sh
czapka- C&A
bluzka- sh
szal- prezent
torba- Gucci/ sh
buty- mode

9.12.2009

Stare czasy. Konkretnie- pamiętam, gdy chodziło się w bluzkach z kapturem (z logo MTV;), modne były także platformy lansowane przez panny ze spice girls, ogrodniczki z jeansu (XL bez względu na to, jaki rozmiar się zazwyczaj nosi)  i inne, z perspektywy czasu patrząc, gwałty na modzie. Spokojnie, to już przeszłość, aczkolwiek wg mnie, powyższe pozycje w odświeżonej wersji powrócą jeszcze nie raz. Strasznie polubiłam płaszcz, który przypomniał mi, jak bardzo kiedyś lubiłam kaptury:) Nabyty przypadkiem stanowi jedyny egzemplarz w mojej wierzchniej garderobie, który ma kaptur. Nie ma w nim żadnych ściągaczy i sznurków. Całe szczęście. Kaptur naciągnięty a'la Kenny jest świetny, ale tylko na nim.


  

foto:  gyro

płaszcz - h&m
spodnie - zara
torebka - sh
buty - Deichmann

5.12.2009

Klasyka to klasyka. Już od ponad stu lat wymyślony przez brytyjską markę Burberry trencz cieszy się dużym uznaniem. I słusznie, jak można nie docenić pięknego a zarazem tak praktycznego płaszcza? Sama kratka Burberry uznawana jest przez Brytyjczyków już niemal za dobro narodowe i to do tego stopnia, że nawet brytyjscy pseudokibice noszą ją, by być rozpoznanym i solidarnie podkreślić swoje pochodzenie. Hm. Kiepska reklama. Muszę przyznać, że w temacie kratki nie tylko brytyjscy kibice wykazują się kreatywnością :) Swego czasu do szanujących się brytyjskich klubów nie wpuszczano osób ubranych w ową kratkę (spełnił się najczarniejszy sen każdego projektanta- zalanie rynków tandetnymi podróbami sprawiło, że znany motyw (tu: kratki) stał się passé).
Na szczęście, na dzień dzisiejszy marka ma się całkiem dobrze i w dość przyjemny dla oka  sposób podkreśla swoją długowieczną tradycję:  http://artofthetrench.com/





Trencz - sh
Sukienka - Zara
Torba - C&A
Apaszka- sh
Buty - Deichmann


Moim ostatnim natchnieniem są przecudowne mundury pięknych tancerek z teledysku już ciut mniej urodziwego Marilyn'a Mansona- zachęcam do obejrzenia :).
Nie byłam ani grzeczna, ani uczynna, na mikołaja więc nie mogę liczyć, oddam więc królestwo za podobny fason.

29.11.2009

Właśnie pożegnałam się z moją skórzaną kurtką, która w sobotę została skradziona w jednym z klubów. Jak to zazwyczaj ma miejsce, zaczynam doceniać ją dopiero po stracie. Too bad.
Kurtka zdążyła się jeszcze załapać na kilka szybkich ujęć podczas ostatniej edycji Babiego Targu. Liczba odwiedzających, jak i osób wymieniających/sprzedających ubrania z edycji na edycję wykazuje dość spore tendencje wzrostowe. Bardzo mnie to cieszy i jednocześnie zachęca do przybywania na kolejne edycje :)
Za sprawą rudawych traperów, w ostatnim czasie bardzo polubiłam sznurowane buty. Mam nadzieję, że wpadną w moje ręce jeszcze inne, ciekawe egzemplarze na miarę tej pary.
Chciałam pierwszy raz na tzw. forum podziękować za ciekawe opinie i komentarze, wezmę także pod uwagę sugestie dotyczące częstszego pisania postów:) By być na bieżąco, polecam także obserwację bloga (przycisk po prawej ;).


 
foto: podszewka


kurtka - Only
sukienka - sh
sukienka - Zara
torba - reserved
buty - Deichmann
naszyjnik - DIY


UPDATE: Czy widzieliście okładkę listopadowego ELLE (uk)? :)

Uwielbiam tę CZAPKĘ!





21.11.2009

Była, jest i będzie zawsze in. Bardziej lub mniej, ale zawsze. Na czym polega fenomen skóry? Połysk, mat, gładkość, podkreślanie kształtów, czy wręcz przeciwnie- możliwość ukrycia się w jej różnych formach? A może po prostu wyjątkowy wygląd jakiego nie daje żaden inny materiał? Skóra wygrywa- również i w moim rankingu. W czym tak dobrze wyglądałby George, jak nie w skórze?:) Z tysiąca fasonów skórzanych ubrań, które mi się niezmiernie podobają, szczególnie upodobałam sobie te spodnie (Gareth Pugh) i ten kombinezon (fenomenalny, jednakże gdzie by tu w nim wyjść?).
Fenomenalne są także ceny skórzanych ubrań (markowy płaszcz kosztuje zapewne mniej więcej tyle, ile wynosi średnie miesięczne wynagrodzenie w Polsce) ... Pamiętajmy jednak, skóra to nie wiskoza;) Całe szczęście, że  można  poratować się eko-skórą - fasony są naprawdę ciekawe i jest w czym wybierać.



 


płaszcz - Morgan
spodnie - Zara
bluzka - H&M
okulary - net
naszyjnik - DIY
buty -NEXT/ sh
branzoleta - Galeria Centrum
branzoletka - łańcuch - C&A

17.11.2009

Ponowne, gromkie brawa dla uzdolnionej młodzieży, która jeszcze nie raz pokaże, na co ją stać w kolejnych edycjach modowej samowolki. Fashion in charge, bo to o tym wydarzeniu mowa, wnosi wiele niezobowiązujących, przyjemnych dla oka stylizacji. Po pierwszej edycji mam już kilka „wisienek na torcie”, które zostaną umieszczone w następnym poście (po - miejmy nadzieję- wyłudzeniu zdjęć:)
Body language – wybaczcie to luźne skojarzenie, ale to właśnie pierwsze przychodzi mi na myśl, gdy widzę body - genialny w swej prostocie kawałek materiału zapinany w kroku znów wrócił do łask. Codzienne żarliwie modlę się, aby choć część dziewcząt z wystającymi, gołymi plecami i (niestety) brzuchami doceniło zalety body, chociażby ze zdrowotnego punktu widzenia... I w tym momencie całe moje przesłanie o pragmatycznym wymiarze body legło w gruzach, gdyż to, które mam na sobie jest w wydaniu koronkowym, co sprawia, że mniej chroni przed zimnem :)
Jednakże zimno nie było, a body miało nie tylko zakrywać to co trzeba, ale po prostu dobrze się nosić.



foto (podczas FinCH): kapka


body - vintage
bluzka - mango

marynarka - next
spódniczka - sh
kozaki - bata
torba - vintage

11.11.2009

„Kolejne zdobyte już obiekty pożądania w zaprezentuję w następnym poście..”. Słowo się rzekło, oto i jest następny post, a w nim kolejna mała zdobycz, która strasznie cieszy.. Skórzana czapa pilotka, obcisła z długimi klapami zakrywającymi uszy.. Jako wieloletni antagonista noszenia jakichkolwiek czapek („przyklapujących włosy”), odkrycie czapki, którą z chęcią zakładam jest przełomem. Mam już nawet 3 ulubione (w kwestii czapek, jak dla mnie to już prawdziwe szaleństwo). Pomysł do zakupu pilotki pojawił się po zobaczeniu jesiennej kolekcji Hermès, której motywem przewodnim jest strój pilota (ohh i ahhh).
Swoją pilotkę kupiłam w Internecie. I nie jest to byle jaka pilotka- to pilotka hardcorowca :) – miał ją otrzymać pewien mężczyzna, aby służyła mu do jazdy motorem. Niestety jego głowa okazała się zbyt duża, trafiła więc na aukcję i tak stała się moją własnością. Do czapy ubrałam rękawiczki za łokieć z materiału imitującego skórę węża (kategoria: zabawki z nocnej szafki;).
Polecam!


foto: kasia

czapka - net
torba - reserved (kupiona na Babim Targu)
szal - sh
rękawiczki - net
botki - zara

3.11.2009

To co ujrzałam dziś wieczorem, nie może pozostać bez komentarza. Najnowsza jesienno-zimowa kolekcja Alexandra McQueena sprawiła, że zaniemówiłam. Odnoszę wrażenie, że prócz wyniesienia na piedestale nieśmiertelnej już pepity, posunął się on już do totalnej wariacji na jej temat! Mało tego, ukazuje także, że wybiegi już dawno stały się miejscem, gdzie nie tylko piękno ma swoje miejsce. Piękno, które jak wiadomo jest pojęciem względnym, posiada jednak ogólne, najczęściej przypisywane cechy np. symetria, proporcja, ład, lub ogólnie rzecz ujmując można je nazwać swoistą przyjemnością wzrokową. Jak możliwe zatem, że na wybiegach idealne, symetryczne, po prostu piękne modelki zostają oszpecone do granic możliwości? Zapewne większość z nich chciałyby wyglądać pięknie, ale już od dawna wiadomo, że brzydota potrafi fascynować bardziej niż piękno, wywoływać trwalsze i silniejsze emocje. Jak dać się zapamiętać, wśród tak wielu wybornych projektantów i kolekcji? Zastanowiłam się właśnie, ile tak naprawdę pięknych ubrań z pokazów zapamiętałam z czasopism, Internetu i z jakimi szczegółami? Czy zapadną mi w pamięć tak mocno, jak wygląd modelek, który ukazuje, że jednak to brzydota nie liczy się z ograniczeniami, z możliwościami, z niczym? Gdzie i czy w ogóle są jakieś granice - konwencji, obyczaju? Ile można pokazać?




Nie przypadkowo, moim zdaniem w wyglądzie modelek tego pokazu, wyszukałam dwa szczególne atrybuty… Pierwszy: charakterystyczne usta Amandy Lepore. Dla niektórych jest ucieleśnieniem brzydoty, dla innych jest ikoną pełną seksapilu. Amanda była kiedyś mężczyzną, obecnie jest ikoną transseksualistów, modelką, performerką. Jej z pewnością charakterystyczna, plastyczna/plastikowa twarz nie pozostawia nikogo obojętnym, stała się muzą jednego ze słynniejszych fotografów na świecie, Davida LaChapelle, reklamuje multum rzeczy, występuje nawet w teledyskach Tigi :). Dochodzę więc do paradoksu, że siła brzydoty jest niepoznana/poznana:)
Drugim atrybutem modelek z pokazu są charakterystyczne nakrycia głowy. To skojarzenie, nie wiem jak wam, ale mnie kojarzy się jednoznacznie z nakryciami głowy innej znanej postaci. I tu, z całym szacunkiem, nie mam na myśli Pani Hanki Bielickiej, ale fenomenalną Grace Jones . Modelka, piosenkarka, aktorka, ikona ikon, żywa legenda, prawie, że dziewczyna Bonda i Bóg wie kto jeszcze, z chęcią zakłada na siebie, wydawać by się mogło niestworzone, odważne konstrukcje. Naprawdę gratuluję wyobraźni, kto widział ją chociaż raz w akcji, wie o co chodzi. Najistotniejsze jest to, że jej charakterystyczna twarz z ostrymi rysami oraz idealne, zdyscyplinowane ciało zapracowało sobie na miano tak pięknego, że teraz może robić z nim co chce, jak chce i kiedy chce. Może je oszpecać, udziwniać strojami, makijażem, czymkolwiek pozostając piękną właśnie w tych metamorfozach. Genialne.

Po tej dość obszernej refleksji na temat pokazu kolekcji Alexandra McQueena, mój płaszcz w chanelską pepitę przedstawiam w stonowanej formie, tak dla wyrównania;)

 
 

płaszcz - zoe
sweter - h&m
spodnie - louis vuitton jeans/ sh

30.10.2009

Mamy Światowy Dzień Bez Papierosa, Światowy Dzień Bez Auta, czy też Międzynarodowy Dzień Gry Wstępnej (9 listopada! - uwaga, już niedługo :p ). Zatem, dlaczego by nie wziąć udziału w Dniu Spódnicy? Osobiście częściej noszę spodnie, nie wiąże się to jednak z niechęcią  do spódniczek czy też z kompleksami. Po prostu, do spodni szybciej mogę coś dopasować (szczególnie rano gdy się spieszę), poza tym mam ich znacznie więcej. Być może, gdy moja szafa uzupełni się o takie egzemplarze, wystarczy, że założę biały t-shirt i problem z głowy. Na zdjęciu połączenie spódniczki w kolorze nude z nieco kosmicznym wdziankiem w metalicznym kolorze i odrobiną szarości. Na nogach mam czarno-białe rajstopy i nie zawaham się  ich użyć ponownie w innym poście.. Tutaj nie widać ich potencjału;) 
Uwaga! Nie przegapcie jednego z ważniejszych eventów przyszłego miesiąca, ponieważ

NO KOBIETA - NO SZTUKA.




spódnica - h&m

kurtka -h&m
pasek - net
sweter - QIOSQUE
szal -  sh
rajstopy - net


25.10.2009

Obiekt pożądania zdobyty! Buty za kolano podobały mi się zawsze, ale do momentu tego sezonu, rzadko kiedy pojawiały się w polskich sklepach, nie licząc lateksowych szpiców rodem z sex-shopu. Swoje "kozaczki" (bynajmniej nie białe:), kupiłam ze względu na ciekawy kształt, praktyczne skórzano-zamszowe wykonanie (skóra w miejscach potencjalnie narażonych na zabrudzenia, zamsz na reszcie powierzchni) oraz oczywiście długość. Świetny egzemplarz wysokich kozaków upolowała także podszewka. Teraz mogą nadejść 15-stopniowe mrozy;) Póki co jednak, temperatura na dworze nie zmusza do noszenia wełnianych czapek i grubych kurtek, próbuję więc nacieszyć się płaszczem z mięciutkiej, owczej skóry, który od samego początku ujął mnie ciekawym krojem, głównie na ramionach oraz dyskretnymi marszczeniami. Kolejne zdobyte już obiekty pożądania w zaprezentuję w następnym poście,
a tymczasem
zakończył się już poznański Art and Fashion Festival w Starym Browarze. Bywałam na niektórych wykładach, ze zniecierpliwieniem czekałam także na efekty warsztatów, głównie projektowania. Przybyłam zatem na galę finałową, wytrzymałam tekturowe żarty prowadzącego (ostatecznie całość na szczęście nie była żenująca) i dobrnęłam do pokazu kolekcji stworzonej przez młodych projektantów. Efekt był zadowalający, oceńcie sami :)









kurtka - sh
kardigan - h&m
bluzka - george
spodnie - zara
buty - bata
pasek - net

14.10.2009

Ha! Gdy za oknem niespodziewanie zaatakowała zima (?!), z jeszcze większą przyjemnością przedstawiam zdjęcia, które uchwyciły ostatnie dni  letniej (a raczej jesienno-letniej) aury. Inspiracją i motywem przewodnim jest pies. T-shirt nie powstał z miłości do psów. Powstał z miłości do tego jednego psa- mopsa.





Mops - od momentu, gdy zobaczyłam grafikę z mopsem, nie mogłam przestać o niej myśleć. Znalazłam ją w sieci bardzo dawno temu, minęło trochę czasu, aż została wydrukowana, by zrobić wstępny projekt. Zanim pomysł zostanie przeze mnie zrealizowany, musi chyba odleżeć swoje.. Cóż, 'artysta' ma do tego prawo, szczególnie gdy samodyscyplina szwankuje ;) Początkowo chciałam mieć grafikę mopsa  w dużym formacie, na papierze w formie plakatu. Spodobał mi się jednak tak bardzo, że postanowiłam namalować go na t-shircie:) Tym razem w DIY wykorzystałam farby przeznaczone do malowania na materiale. Realizowanie tego rodzaju projektów jest jedną z przyjemniejszych rzeczy. Reszta z nich, jest albo tucząca, albo niemoralna (jak mawiała pewna Pani :). T-shirt zestawiłam z fioletowymi spodniami, srebrnym paskiem i wygodnymi butami, dzięki którym udało się zrobić ujęcia w locie.
Pierwszą rolę miał grać przede wszystkim on:)



















foto: podszewka

t-shirt - DIY
spodnie - Only
pasek - butik vintage/by podszewka
buty - no name
torba - adidas 




p.s. 11 października odbyła się już kolejna edycja BABIEGO TARGU. Kupiłam kilka ciekawych egzemplarzy, sprzedałam także kilka swoich ;-) Krótka relacja tvp oraz mniej oficjalna na youtube. Kolejna edycja już w listopadzie!

1.10.2009

Grzecznie i pokornie jak nigdy przywitałam jesień. Nie będę się rozwodzić nad tym, jak bardzo jej nie lubię:) Uwielbiam z kolei szelki, których noszenie było zarezerwowane kiedyś, podobnie jak w przypadku spodni, tylko dla mężczyzn. Dobrze, że żyjemy w bardziej liberalnych czasach, zastanawiam się jedynie, czy za kilkaset lat spódniczka będzie już powszechnie akceptowanym ubiorem dla mężczyzn? :)
Wracając do szelek, uwielbiam je, ponieważ nadająją charakter różnym, najczęściej stosunkowo prostym outfitom np.: chłopięcy, seksowny, elegancki, luźny. Funkcja 'podtrzymująca' szelek oczywiście najczęściej już nie ma znaczenia, również i w moim przypadku. Outfit na to popołudnie miał być przede wszystkim wygodny i taki też był:) Rudawe dodatki w postaci butów, ulubionej torebki LV, zegarka a nawet gdzieniegdzie włosów (eh..;), przypadkowo wpisały się w nadchodzący jesienny klimat. Wielkie dzięki dla podszewki za kilka szybkich ujęć:)






foto: podszewka


bluzka - NEXT
spódniczka - SH
szelki - SH
buty - Vagabond
torebka - Louis Vuitton/SH