Damn, McQueen. Dziś świat mody stracił jeden z najpiękniejszych umysłów w swojej dziedzinie. Ok., Jackson też był mistrzem, obraz jego, jak się okazało, ostatecznej męki śledzili wszyscy, [niczym z popcornem w ustach w kinie], przeżuwając codziennie najnowsze newsy o odpadającym nosie i kolejnej tajemniczej chorobie. Informacja o McQueenie natomiast spadła jak grom z jasnego nieba. Wyczytałam, że kilka dni temu stracił matkę, ale nikt jednak nie przypuszczałby, że..
Damn, McQueen, jesteś geniuszem. Oczywiście, odszedł Yves Saint Laurent, takie słowa również padały. I słusznie. Geniuszów jest wielu, wielu było i zapewne wielu będzie, a każdy z nich będzie serwował nam to, co jest w stanie przekazać. Całe szczęście. Tak inspirujące postacie mogą być pierwowzorami kolejnych geniuszy.
Kolekcje McQueena nie były byle prowokacją. Były genialne nie tylko dzięki formie, ale i treści, którą niewątpliwie ze sobą niosły. Dopracowane w każdym calu, stanowiły spójne wizje, które za pomocą jedynych w swoim rodzaju pokazów dostarczały zainteresowanym wszystkiego co najlepsze w tej branży. To u niego modelki buntowały się, że nie będą chodzić w jego butach. Jak widać kilka godzin ćwiczeń i nawet to dało się udźwignąć.
Jego pokazy były nie tylko rajem dla oczu i uszu. Miały w sobie coś, co dawało do myślenia. Brzmi banalnie? Jeżeli wszystko to było tylko czystą kreacją i wyrafinowanym chwytem w wielkim świecie mody, chylę czoła- był geniuszem więc i na tym polu. Wg mnie, tak wyrafinowane chwyty można opanować do perfekcji, jednakże u niego nie było widać ewidentnej sztuczności, jaka mogłaby się z tym wiązać, a która niekiedy widoczna jest na innych nieszablonowych pokazach. Forma ogromna, ale i przesłanie olbrzymie, każda kolekcja była wyjątkowa i zmuszała do przemyśleń nawet, gdy nawiązywała do rzeczy którymi się inspirował, a które miały już kiedyś swój czas.
Kolekcja jesienno-zimowa, nad którą rozczulałam się parę miesięcy temu była równie piękna, jak ta najnowsza wiosenno-letnia, której jeszcze nie zdążyłam skomentować. Z tego co widzę, jest ona najczęściej publikowaną i komentowaną kolekcją za wszystkich, jakie ostatnio się pojawiły. McQueen był geniuszem. Któż by inny mógł stworzyć coś równie pięknego, jak te małe ćmy..
Damn, McQueen, jesteś geniuszem. Oczywiście, odszedł Yves Saint Laurent, takie słowa również padały. I słusznie. Geniuszów jest wielu, wielu było i zapewne wielu będzie, a każdy z nich będzie serwował nam to, co jest w stanie przekazać. Całe szczęście. Tak inspirujące postacie mogą być pierwowzorami kolejnych geniuszy.
Kolekcje McQueena nie były byle prowokacją. Były genialne nie tylko dzięki formie, ale i treści, którą niewątpliwie ze sobą niosły. Dopracowane w każdym calu, stanowiły spójne wizje, które za pomocą jedynych w swoim rodzaju pokazów dostarczały zainteresowanym wszystkiego co najlepsze w tej branży. To u niego modelki buntowały się, że nie będą chodzić w jego butach. Jak widać kilka godzin ćwiczeń i nawet to dało się udźwignąć.
Jego pokazy były nie tylko rajem dla oczu i uszu. Miały w sobie coś, co dawało do myślenia. Brzmi banalnie? Jeżeli wszystko to było tylko czystą kreacją i wyrafinowanym chwytem w wielkim świecie mody, chylę czoła- był geniuszem więc i na tym polu. Wg mnie, tak wyrafinowane chwyty można opanować do perfekcji, jednakże u niego nie było widać ewidentnej sztuczności, jaka mogłaby się z tym wiązać, a która niekiedy widoczna jest na innych nieszablonowych pokazach. Forma ogromna, ale i przesłanie olbrzymie, każda kolekcja była wyjątkowa i zmuszała do przemyśleń nawet, gdy nawiązywała do rzeczy którymi się inspirował, a które miały już kiedyś swój czas.
Kolekcja jesienno-zimowa, nad którą rozczulałam się parę miesięcy temu była równie piękna, jak ta najnowsza wiosenno-letnia, której jeszcze nie zdążyłam skomentować. Z tego co widzę, jest ona najczęściej publikowaną i komentowaną kolekcją za wszystkich, jakie ostatnio się pojawiły. McQueen był geniuszem. Któż by inny mógł stworzyć coś równie pięknego, jak te małe ćmy..
Pięknie napisane. Choć do mnie wiadomość o śmierci McQueena ciągle nie dociera.
OdpowiedzUsuńprzykro mi....
OdpowiedzUsuńbardzo miprzykro....
kochałam sie w jednej z jego sukien.... i nawet podobna miałam na ślubie....
i teraz, gdy zajze do szafy... to mi jeszcze bardziej przykro...
Slicznie napisałaś,chylę czoła..
Pozdrawiam smutniaśnie
m
Strasznie to smutne:((((
OdpowiedzUsuńtwoje slowa to takie mocne uderzenie rzeczywistosci, faktow.
OdpowiedzUsuń:(
Masz rację, Armaada. Niepowetowana strata.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca retrospektywa z youtube.
treko. amen ps. umarl krol niech zyje krol
OdpowiedzUsuń